do czasu zimnym pyszczkiem trącając twarz to ojca, to córki, jakby chciał przez to przypomnieć, że i on także należał do familji, i miał prawo brać udział w rodzinnych ich radościach.
Ale gruppa ta rodzinna miała świadka, o którym, gdyby wiedziała, byłaby nie mało zdziwioną i przestraszoną. Świadkiem tym był mały, szczupły człowieczek, z rękami zapuszczonemi w kieszenie obcisłego paltota. Stał on na brzegu zaułka, wspinał się na palcach, i przyklejał twarz do szyby okienka, którego okienicy przez zapomnienie lub ze zwyczaju nie zamknięto. W chwili gdy Monilka podawała rękę narzeczonemu i klękała u nóg ojca, oczy małego tego człowieczka zapałały, i z uczuciem bezsilnej złości ogarnęły twarz Kazimierza. Blade wargi jego namiętnie były przycięte, nizkie nieszlachetne czoło zbrużdżone i drgające. Kiedy nakoniec w pokoju ruch się zrobił, młoda dziewczyna zaczęła się krzątać, a pan Walery i Kazimierz usiedli naprzeciw siebie i rozpoczęli głośną poufałą pogawędkę, mały szczupły człowieczek raz jeszcze orzucił obu mężczyzn wzrokiem złości i nienawiści, a odsunąwszy się po cichu od okna, poszedł dalej zaułkiem. Krok jego nie był przecież ani gwałtowny ani nierówny, jakby się można spodziewać po gniewnem i namiętnem uniesieniu, malującem się przed chwilą na
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/353
Ta strona została uwierzytelniona.