— Tak — mówił prostując się uroczyście i spoglądając na sufit — jeśli szanowni koledzy wiecie już o tem co zaszło... to ja mam honor uwiadomić szanownych kolegów, że w istocie wydaję córkę moją za mąż...
— Za kogo? za kogo? — zapytało dwóch czy trzech młodych żartobliwie, poglądając na Kazimierza, który zmieszany trochę, pochylał twarz nad papierami.
— Za tego oto p. Kazimierza Chmurskiego — najpoważniej w świecie wymówił p. Walery, czyniąc ku naprzeciw siedzącemu Kazimierzowi gest tak uroczysty, jakby chodziło o zaprezentowanie go zgromadzonemu dworowi jakiegoś wielkiego potentata.
— Winszujemy ci Kazimierzu! winszujemy! Niech Bóg szczęści! śliczną będziesz miał żonę! panienka jak różyczka! winszujemy! — ozwały się zewsząd wesołe przyjazne głosy, i kilkanaście wyciągniętych ku niemu rąk otoczyło Kazimierza.
— Dziękuję wam koledzy, dziękuję — mówił Kazimierz podnosząc twarz, na której zwykła już jaśniała pogoda, i ściskał do koła wyciągające się ku niemu dłonie.
Biedny szczupły człowieczek ze zmarszczoną brwią i przyciętą wargą, powstał z miejsca pośpiesznie, wziął ze stołu kilka arkuszy zapisanego papieru, i przesunąwszy się pomiędzy stołem a ścia-
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/368
Ta strona została uwierzytelniona.