Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/381

Ta strona została uwierzytelniona.

— N. 3,287. „Do zarządu policyjnego. Polecenie wyegzekwowania z dóbr obywatelki Ch. sumy rsr. 500 na korzyść starozakonnego R.”
— Skończyłem.
— Otóż i wszystko — wyrzekł Rodryg powstając. Teraz nic panu więcej nie pozostaje jak opatrzyć akta te pieczęciami, i wysłać je według adresów, jedne przez miejscowego woźnego, inne pocztą do stolicy. Żegnam.
Pan Walery spoglądał na odchodzącego poczciwym, pełnym wdzięczności wzrokiem. — Panie! zaczął powstając i prostując się, chciej pan... racz pan.., mam honor prosić pana abyś uczynił mi zaszczyt... zaszczyceniem dziś w wieczór domu mego swą obecnością.
— Nie omieszkam, jeśli nic nie przeszkodzi — wyszeptał słodko blady, chudy człowieczek, i odszedł.
O, jakże brzydka, nieszlachetna twarz bladego, szczupłego człowieczka, brzydkim, nieszlachetnym powleczona była wyrazem, — gdy zwolna, cichym, jakby skradającym się krokiem zstępował ze schodów! Jakże powieki jego szybko i niespokojnie pdnosiły się i opadały, jak blade źrenice jego jaskrawo i złośliwie świeciły, jak jadowity mściwy uśmiech owijał wązkie przycięte jego wargi! — I jakże spokojnym i zadowolonym z siebie i z całego świata był pan Walery, gdy opatrzywszy powierzone mu akta wielkiemi czerwonemi pieczęciami