Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/389

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale Piękna puściła rozkaz mimo uszu, i wpadając w coraz żałośniejsze tony mówiła dalej:
— Albo to ja nie wiem dla czego Dowcipna chce swatać mię z bratem obywatela? oto dla tego, że gdybym ja za niego poszła, to onaby ze mną mieszkała. Ona wie, że on się z nią nie ożeni, a z Rozumną jej źle będzie; chce więc mnie wydać za mąż, żeby wyrwać się z domu...
— Patrzcie jaka mi dyplomatka! — z twarzą zaczerwienioną od gniewu krzyknęła Dowcipna.
— Dalibóg, Piękna mówi prawdę — zaśmiał się głośno siedzący przy oknie młodzieniec.
— Jak żyję nie widziałam istoty tak bezmyślnej — zadecydowała Rozumna.
Piękna uderzała pięścią jednej ręki o dłoń drugiej.
— Dyplomatka czy nie, bezmyśla czy nie, ja nie chcę abyście mię jak owcę wodziły na sprzedaż bratu obywatela... Ja nie potrzebuję...
— Proszę milczeć! — groźniej jak wprzódy powtórzyła matka rodziny.
— Ja nie potrzebuję — wołała Piękna nic a nic nie zważając na powtórzony rozkaz milczenia, — abyście mię swatały jak pierwszą lepszą jakiemuś pierwszemu lepszemu bratu obywatela, który ma zezowate oczy i dwa garby na nosie! Niech Dowcipna sama siebie swata, niech Rozumna sama sobie wychodzi za swego obywatela. — Ja nie je-