Po tych słowach Pięknej powstał gwar do nieopisania.
— Dalibóg, Piękna powiedziała prawdę — śmiał się na całe gardło młody człowiek siedzący u okna; nieprawdaż Tumry, że Piękna powiedziała prawdę? — zapytywał białego pudla i targał go zlekka za kudłate uszy. Pudel szczekał i skowyczał na kolanach swego pana, który śmiał się coraz głośniej wtorując głośnemu śmiechowi Dowcipnej, która dzwoniła w powietrzu nożycami, śmiała się i wołała.
— Ona powiedziała prawdę, mamo; Piękna powiedziała prawdę!
— My kobiety stworzone jesteśmy na to, abyśmy milczały i cierpiały, — prawiła Rozumna, starając się przenieść głosem śmiech brata i siostry.
— Zkąd tobie przyszły do głowy te wszystkie głupstwa? — wołała matka rodziny, której oczy pałały już tym razem żółtem światłem, a kościste palce targały rękaw kaftanika najmłodszej córki; — kto tobie o tem wszystkiem powiedział? czy może ten Sylwester? no, niech on się tu tylko pokaże!
Piękna zerwała się z sofki na równe nogi.
— Nie pan Sylwester, mamo, — krzyknęła z nowym wybuchem gniewu i żalu, — nie pan Sylwester, ale ja sama.. ja nie wiem... czuję...
— Czuje! ona czuje! — wymówiła pani Honorata krzyżując ramiona na piersi, a zwracając się do
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/395
Ta strona została uwierzytelniona.