— Kto mówi o zbrodniach? czy myślisz że zasztyletowałbym go lub zarznął?
— Nie; ale w razie zajścia pewnych okoliczności, sprzedałbyś nazwisko jego za.... może za cenę zdjętego z twej szyi postronka.
Rycz odskoczył od okna i zaklął strasznie.
— Cóż to za przepowiednie? — zawołał, a oczy jego gorzały jak żarzewia, i blada twarz drżała ze strachu i złości.
Suszyc obojętnie wzruszył ramionami. — Ha! rzekł, kto wie co o nim w księdze przeznaczeń napisano. Położenie nasze stanie się od tej pory więcej niż drażliwe... będziemy zawieszeni pomiędzy niebem a ziemią... na nitce pajęczej...
— Wcale nie — krzyknął Rycz — ja wcale nie chcę podobnego położenia. Dbam przecie o moją skórę, i nie na to napcham sobie kieszenie złotem, aby mi dzwoniło na mój pogrzeb! Ja odtąd będę żył całym gardłem...
— A gdzie? — zwolna i spuszczając oczy na mówiącego, zapytał Suszyc.
— Gdziekolwiek — odpowiedział Rycz, — byle daleko z tąd.
— Tak — wyrzekł Suszyc — im dalej tem lepiej. Wierzaj mi, że długa, daleka podróż zbawiennie oddziała na twe zdrowie.
— I na twoje także?
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/409
Ta strona została uwierzytelniona.