Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/424

Ta strona została uwierzytelniona.

na drobne części. Piękna długo stała nieruchoma patrząc na zdruzgotany instrument, żal niezmierny ją ogarnął, przypomniała sobie ile to razy obudzona w nocy jego dźwiękami, snuła w swej głowie nici dziwnych rojeń i zadum... Byłto jej pierwszy nauczyciel, który poprzedził późniejszą jej i wspanialszą mistrzynię, poezję... Piękna nachyliła się i pedjęła odłam rozbitego instrumentu ale nagle przelękła się znowu bardzo. Drzewo które cisnęła w dłoni zimne było jak lód... Spojrzała znowu na szczątki fletu, i zdało się jej że stoi nad trupem. Wybiegła szybko z pokoju i wróciła do swej sypialni. — „Ale gdzie podział się ojciec?“ — pytała siebie.
Ojciec próbował przed chwilą wywołać z łona muzyki ducha spokoju; ale zamiast niego zjawiły się przed nim duchy zgryzoty i rozpaczy, i krzyknęły mu nad uchem strasznym głosem człowieka padającego w otchłań. Suszyc roztrzaskał flet swój i wyszedł na ulicę, aby orzeźwić się świeżem powietrzem i uspokoić widokiem ruszających się ludzi. Wraz ze zdruzgotaniem fletu rozstał się on z ostatnim towarzyszem swej młodości, ostatnia dobra pamiątka życia zagasła starzana w pyle...
Gdy tak się dzieje w domu nad kałużą, w małem ubogiem domu pana Walerego światło, ludno, gwarno. Trzy pokoiki, z których jeden mały, drugi maleńki a trzeci malusieńki, przedstawiają wy-