Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/480

Ta strona została uwierzytelniona.

hartu których ci braknie. Siła i hart, droga moja, czy to w fizycznem czy w moralnem znaczeniu, są pięknemi właściwościami człowieka; zrzekać się ich na zawsze nie wolno nikomu. Dotąd życie twoje płynęło w taki sposób, żeś zdobyć ich sobie nie mogła; nie było przy tobie nikogo, ktoby ci wskazał drogę do tego źródła, w jakiem skąpane ciało i dusza człowieka, stają się mocne, mężne i wytrwałe. Ja ci ukażę tę drogę, i sam będę cię po niej prowadził. Stopniowo, zwolna, nawykniesz do pracy, umiłujesz naukę, poznasz warunki rzeczywistego życia, i zbratasz z niemi ręce swe i umysł. W wędrówce tej nic cię nie zaboli, bo ja będę z tobą; ale ujrzysz miljony uśmiechów i promieni życia, których nie widziałaś dotąd...
Umilkł nagle hrabia, bo na twarzy Ewy dojrzał dziwny wyraz, jakiego dotąd nigdy nie widział. Byłto żal połączony z trwogą, żal jakiś głęboki, z całej mocy tłumiony, lecz wytryskujący na zewnątrz nagłą bladością czoła, drżeniem ust i szklistem wpatrzeniem się w przestrzeń.
— Ewo! — zawołał hrabia pochylając się nad nią, — Ewo moja, co tobie?...
Kobieta podniosła głowę jak ze snu zbudzona.
— Nic to, nic — wymówiła, perłowemi ząbkami przygryzają cróżową wargę aby nie drżała; głowa mię trochę boli... czy chcesz hrabio... czy chcesz Sewerynie abym ci co zagrała?