Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/487

Ta strona została uwierzytelniona.

dar domyślności. Niejedno też trafne spostrzeżenie zaplątało się w rozmowie jej, luźnej jak krąg przedmiotów o jakich mówiła; nieraz zaśmiała się, a śmiech jej zabrzmiał jak dźwięczna, przyciszona gamma wiolinowych półtonów. Była tak wesołą, że rozsypała na ziemię błękitne perełki, i wdzięcznym poufałym ruchem odebrała hrabiemu kłębuszek różowej peli, który on w roztargnieniu miął i obracał w palcach, nieuważając że delikatna przędza rwała się i plątała.
Zkąd u kobiety tej wzięła się ta nagła wesołość, co ją w niej obudziło? Może to uroczyste przyrzeczenie jakie dała hrabiemu, rozwidniło nagle zakątki jej sumienia, w które dotąd zaglądać nie chciał ła? Może pomyślała sobie, że śmiechem i rozmową, odegna od siebie obraz przeszłoścl, który stał przed nią, gdy milczała lub grała? Może nakoniec widziała się już bogatą hrabiną, płynącą w ozdobnej gondoli po wodach Wenecji, lub przechadzającą się w bogatej szacie i brylanatach po jednej z tych sal, w jakich zgromadzał się znany jej zdawna piękny świat Paryża? Prawdopodobnie wszystkie te powody razem składały się na tę nagłą wesołość, która rozpromieniła Ewę nadając jej piękności nową ponętę, złożoną z wdzięku, dowcipu, i swobodnej lubo zawsze wykwintnej poufałości. To pewna, że hrabia był zachwycony, upojony; zapomniał całkiem o przedchwilowych swych spostrzeże-