Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/512

Ta strona została uwierzytelniona.

Po kilku sekundach ze wszystkich ust wyrwał się chórem wykrzyk: „Fałszerstwo!”
— Gdyby rzecz szła o kogo innego, — zaczął prezes, — łatwiejby można wytłumaczyć całą sprawę. Ale hrabia Horski...
Sędziowie wzruszyli ramionami, i wstrząsnęli głowami.
— Hrabia Horski niemógł uczynić nic podobnego!
Posiadacz miljonowej fortuny i nieskazitelnej opinji!...
— Ależ moi panowie! zawołał prezes, o niczem podobnem i mowy być nie może. Znam osobiście hrabiego, i od pół rocza widuję go codziennie przechodzącego około moich okien. Zdaje mi się że ani dnia jednego nie chybił. Za wczoraj jeszcze spotkałem go w domu pani Ewy Dembielińskiej, której podobno jest narzeczonym. To człowiek prawy jak rycerz i prosty jak gołąb.
— A jednak, przerwał jeden z sędziów od kilku sekund dumający nad fatalnym papierem, w odezwie banku wyraźnie napisano: „po okazaniu dokumentów stwierdzających tożsamość osoby“
— A więc dokumenty fałszować musiano.
— Może ukradziono je hrabiemu...
Ostatnia uwaga uczyniona przez jednego z sędziów, głęboko zastanowiła wszystkich. — Tak, zwolna i w zamyśleniu rzekł prezes, w dziele tem uczest-