Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/528

Ta strona została uwierzytelniona.

Wysoki urzędnik skłonił się ze czcią głęboką, a zarazem z niejakiem pomieszaniem.
— Panie hrabio! — rzekł, — niema zapewne w kraju naszym ani jednego człowieka, któryby choć przez chwilę poważył się posądzać pana o współudział w popełnionem przestępstwie. Niemniej jednak litera prawa nie pozwala, abyś pan przed rozjaśnieniem sprawy widział się z obwinionymi.
Hrabia wrócił do willi swej głęboko smutny, przerażony rozstrojem zachodzącem między wymaganiami instytucij ludzkich, a niezłomnem przekonaniem jakie uczuwał w sobie; pomiędzy faktem materjalnym, a moralnem świadectwem niewinności dwóch nieszczęśliwych, jakie posiadał w umyśle swym i sercu. Wiedział on dobrze, iż wewnętrzne choćby najniezłomniejsze przekonania, zgruchotane być musiały i ubezwładnione przez materjalne fakta, jeśli nie były w stanie przeciwstawić ze swej strony podobnychże faktów; wiedział, że sprawiedliwość ludzka wyroków swych powstrzymywać nie mogła przed najuroczystszą choćby przysięgą, najzacniejszego nawet człowieka. Wiedział o tem, i po raz pierwszy może w życiu uczuł się w obec nieszczęścia ludzkiego zupełnie bezsilnym; majątek jego, imię, nauka, sława, nie mogły się tu przydać na nic, tak jakby ich nieposiadał wcale. Dla uczonego i filantropa byłoto straszne poczucie dysharmonii zachodzącej pomiędzy pragnieniem a niemo-