Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/534

Ta strona została uwierzytelniona.

ale których dno paliło się i migotało niespokojnie. Ten sam urzędnik zauważył był ze zdziwieniem, że ów mniemany hr. Horski stał przez chwilę nad wyliczonemi mu pieniędzmi z taką postawą i taką miną, jakby wahał się wziąć je ze stołu; że gdy wziął je nareszcie i schował do obszernego pugilaresu, piękna jego ręka kształtna i wykwintna zadrżała parę razy; że nakoniec, gdy był już na środku obszernej sali, zatrzymał się jakby się chciał wrócić — ale nie wrócił, tylko szarpnął jednę ze swych rękawiczek tak silnie, iż rozdarła się na dwie połowy.
Potem skłonił się wszystkim do koła chłodno i dumnie, i równym, powolnym krokiem opuścił salę. Urzędnik który to opowiadał, wyznawał, że przypatrywał się temu panu z wielkiem zajęciem i ciekawością, raz dla niepospolitej jego piękności, następnie dla dziwnych wahań i tajonych jakby wzruszeń, które w nim spostrzegał. W końcu jednak wahania się te i wzruszenia przypisał jakiemuś osobistemu a dziwnemu nastrojowi umysłu wielkiego pana, i z niejaką nawet goryczą pomyślał o tem, iż gdyby to jemu danem było otrzymać tak wielką sumę pieniędzy, nie rozdarłby on pewno ze złości swej rękawiczki, ale owszem, byłby lekkim i wesołym jak ptak niebieski. Spostrzeżenia te wszakże zbyt były ogólnikowe, i niedostarczały żadnych wskazówek. Młodych, pięknych mężczyzn