Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/545

Ta strona została uwierzytelniona.

ile nas jest w rodzinie, jesteśmy najdowcipniejsi i przedewszystkiem najmilsi wtedy, gdy mamy usta zamknięte.
Tu Rozumna, powolnym i poważnym krokiem stąpająca z drugiego boku matki, marszczyła gęstą brew, i olimpijskie oczy zwracając na siostrę mówiła. — Możesz mówić o sobie, Dowcipna, a nawet jeżeli ci się podoba o mamie i Pięknej, ale ja....
— Ale ty, pochwyciła Dowcipna, ty posiadasz dar wymowy, którym zawojowałaś serce obywatela, jego trzydzieści chat, dwa tysiące rubli dochodu, konie, krowy....
— Nie mam zwyczaju odpowiadać papugom, — kończyła Rozumna, wspaniałym gestem otwierając drzwi mieszkania.
Piękna postępowała za matką i siostrami ze schyloną głową, i oczami utkwionemi w ziemi. Mieszała się ona do rozmowy bardzo rzadko, za to rumieniła się i wzdychała po cichu jak ktoś, kto dusi się w niezdrowem i ścieśnionem powietrzu. Piękna zresztą bywała od pewnego czasu smutna, i więcej jeszcze zamyślona jak smutna. Pierwszą i bezpośrednią przyczyną tego mógł być wyjazd Sylwestra, który otrzymał od zwierzchności swej paromiesięczny urlop, i udał się do odległego miasta, w którem znajdowali się teraz uwięzieni jego przyjaciele. Uczynił to z porady, a nawet wyraźnego zlecenia hrabiego, który myślał, iż Sylwester znajdując się w pobliżu,