Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/557

Ta strona została uwierzytelniona.

Fizyczne zdrowie powracało jej zwolna, zaczęła powstawać z choroby, ale dźwignąć się moralnie nie miała siły.
Przed oczami jej stała ustawicznie w postaci niesprawiedliwości i okrucieństwa ludzkiego zadana jej krzywda, a towarzyszyły jej blade mary sieroctwa i ubóstwa, przeciwko którym czuła się bezsilną. Z krótkiej przeszłości swej, młoda dziewczyna nie wyniosła żadnego z tych życiowych doświadczeń, żadnej z tych jędrnych i poważnych nauk, żadnego z tych surowych i poważnych przywyknień, które w chwilach niedoli stają obok nieszczęsnych jako stróże, opiekuny i pomocnicy. Ona miała tylko wspomnienia chwil cichych i pieszczotliwych, dzielonych pomiędzy czułe przywiązanie córki dla ojca, a gorące ukochanie dziewicy dla wybranego młodzieńca; wspomnienia rojeń czarownych i nieco eterycznych, i zajęć łatwych, miłych, dowolnie podejmowanych i opuszczanych. Żadna sroga konieczność nie wypróbowała dotąd sił jej młodych, żadne smutki nie zaprawiły do cierpliwości miękkiego serca, żadna filozoficzna, szerokich kręgów i wysokich szczytów moralnych sięgająca myśl, nie postawiła jej przed oczy bolesnych odmian życia, ani ich srogiej konieczności, ani sposobów walki, ani tej odwagi, z jaką człowiekowi ze zmiennemi losami walczyć przychodzi. Kiedy zatopiona w mroku wieczornym zwolna