Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/578

Ta strona została uwierzytelniona.

mawszy od ojca znaczną część przypadłej temuż sukcessji, nabył na własność ową starą zrujnowaną budowę, noszącą miano „pustej kamienicy“. Chociaż więc Rycz wydalił się z miasta i przepadł bez śladu, drobne okienka z zagłębień muru spoglądające na przeciwległy cmentarz, świeciły wieczorami mdłem światełkiem. W ubogich izbach, w których na wiosnę umarły żona i małe dziecko Rycza, w połowie lata zamieszkał Rodryg. Opuścił on biurową służbę, i na pozór pozostawał bez żadnego zajęcia. Musiałto być jednak pozór tylko, bo Rodryg wychodził na ulice miasta w tych rzadkich chwilach, w których spodziewał się spotkać Monilkę, a zresztą przesiadywał ustawicznie w głębi tych starych, milczących murów, na powierzchni których jedyną oznaką życia był ponury sklepik obwieszony pękami śledzi i łojówek. Do sklepiku tego wchodzili jak dawniej od czasu do czasu ludzie różnej powierzchowności, a rzędy okien pozabijanych na głucho deskami, zdawały się chłonąć ich w siebie — tak długo kryli się oni zwykle po za niemi.
Nazajutrz po rozmowie swej z Sylwestrem, Piękna bardzo rano wybiegła z domu. Na rogu najbliższej ulicy spotkała ukochanego, ale z wyrazu twarzy jego odgadła, iż wieści jakie przynosi, muszą być smutne. Sylwester znalazł wczoraj willę hrabiego Horskiego opustoszałą; stary sługa który był jej stróżem, oznajmił mu, że hrabia od dwóch