Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/581

Ta strona została uwierzytelniona.

choć niejednokrotnie wstrząsanem burzami losu. Niewiasta wielkiego rodu i wykwintnych przyzwyczajeń, nie wahała się ona nigdy przed żadną ofiarą podjętą dla celów wielkich, choćby ta ofiara miała pozbawić ją bogactwa i świetności rodowych. Czuła i rozumna towarzyszka ojca mego, wśród powodzeń i dostatków, dochowała mu wiary i miłości w ubóstwie i klęskach. Serce jej nie znało żadnej odmiany i żadnej bojaźni, Bogata i szczęśliwa, świeciła światu cnotą i mądrością; zubożała i owdowiała, jęła się pracy jak najhartowniejszy mężczyzna, aż odbudowała zdruzgotaną burzami wielkość fortuny moich przodków, i przekazała mi ją jako potężne narzędzie, które w rękach cnotliwego i mądrego człowieka rozlewa po świecie dobro, piękno, szczęście i wybawienie. Jaką była żoną i obywatelką, taką też była i matką. Pamięć o niej uważam za jeden z najdroższych skarbów jakie noszę w sobie, bo przy jejto gorącej piersi i wzniosłym umyśle, nauczyłem się kochać i wierzyć, uwielbiać wielkość i piękność, nienawidzieć zła, i litować się nad nieszczęściem. Imię matki nie jest dla mnie, jak dla wielu innych, mniej szczęśliwych synów, wyrazem, który zwyczaj rozkazuje wymawiać z uszanowaniem, ale na którego dźwięk umysł pozostaje milczącym i serce chłodnem. We mnie imię to obudza mnóstwo wspomnień pięknych jak najwyższa zacność i szlachetność, i uczuć wielkich jak