Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

myśli szlachetne jakie rodzą się z niezdradzonej wiary, włożyć mu w pierś uczucia zbawcze, które powstają z uczciwego szczęścia; jedno słowo jej, jeden gest białej jej ręki mógł go też strącić w tę przepaść, z którą rozdzielał go tylko krok jeden, a na dnie której płynęło morze rozkładającej duszę goryczy i szumiały odmęty złowieszczych zwątpień. Chwila milczenia która zapanowała teraz pomiędzy dwojgiem tych ludzi, a którą przerywał tylko głośny i przyśpieszony oddech szerokiej piersi męzkiej, stanowczą była jak przeznaczenie; ważyły się śród niej nie tylko dwa losy, ale kto wie? dwie cnoty może, dwie prawdy, dwie godności człowiecze które wystąpić z niej mogły jak z próby ogniowej, albo wzmocnione, czyste i wyrosłe, albo zachwiane, sfałszowane i poniżone.
Lecz czyliż Ewa ta zrodzona w raju salonów, puchu, jedwabiów i sztucznych woni, ta Ewa ponętna jak piękne marzenie, ale wątła jak cieplarniowa trzcina, i nikła jak drobniuchne kwiecie heliotropu, — czyliż ta Ewa słabiuchna jak tchnienie dziecięce, zdolną była pojąć uroczystą stanowczość tej chwili, stanąć na wysokości jej, i wydobyć z siebie tę moc cudowną, przez którą serce umie pozostać zawsze wiernem sobie i innym?
Ona chyliła się zrazu ku człowiekowi temu, który ciało i duszę swą rozkładał pod jej stopami, pociągana snać siłą namiętności buchającą z całej