Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

sprzecznych uczuć, miała pozór lekkiego poranku, świeżego jak jutrzenka, łagodnego jak zefiry, spokojnego jak napowietrzne morze pogodnych błękitów, z lekka tylko i jakby dla wzmożenia wdzięków osmuconego napowietrznemi mgłami, które wyłonione z dalekich jakich cieniów, wnet rozprysnąć się miały przed złotemi strzałami zbliżającego się słońca. A jednak nie wszystko w kobiecie tej było udaniem; słodycz i łagodność musiały naprawdę stanowić właściwość jej charakteru — inaczej bowiem rysy jej nieodźwierciadlałyby przymiotów tych tak stale i wyraźnie; w oczach też jej jaśniało chwilami żywe pojęcie, którego nikt udać nie jest w stanie. W tej chwili udawała ona tylko spokojność, której nie czuła, i swobodę umysłu, która była od niej daleką — a udawała tak dobrze, tak mistrzowsko, modulacje cichego jej głosu były tak giętkie i harmonijne, poruszenia tak wdzięczne i naturalne, że siedzący przy niej hrabia Horski, z coraz widoczniejszem przypatrywał się jej zachwyceniem.
Hrabia Seweryn Horski wydawał się być czterdziestoletnim około człowiekiem, a powierzchowność jego była jedną z tych, które ogół zwykł nazywać brzydkiemi. Małego wzrostu i bardzo szczupły, rzec można prawie chudy, głowę okrytą miał krótko ostrzyżonemi ciemnemi włosami, które