Obok tego chudego, widocznie spracowanego, a tak dziwnie roztargnionego i nieśmiałego człowieka, bogato we wszystkich kształtach swych rozwinięta postać Anatola, jego rysy energiczne, ruchy pewne siebie, spojrzenie dumne, jasne i pojętne, wybitną uderzały sprzecznością. Jeżeli hrabia Seweryn wyglądał na myśliciela pogrążonego w wysnutych z własnego umysłu teorjach i rojeniach, tak że z trudnością już mógł wydobyć się z nich na świat rzeczywisty, — to młody Dembieliński wydawał się prawdziwym mieszkańcem świata tego, świadomym jego tajemnic, i z pełnem poczuciem siły swej wyzywał go do walki. Widać było, że gdy jeden z tych ludzi nurzał się cały w oderwanych pojęciach i z nich zrodzonych marzeniach, drugi pewną stopą stąpał po ziemi, i trzeźwem okiem rozglądając się do koła, szukał dla siebie najdogodniejszego, a zarazem najwyższego stanowiska. Oba oni marzyli, ale gdy jeden z nich marzenia swe zawieszał na gwiazdach, i ogarniał niemi najodleglejsze punkta; przestrzeni i czasu, drugi rozpościerał je po ziemi, i widział w nich tylko siebie samego, osobiste swoje zamiary i dążenia.
Teraz znajdując się obok kobiety, która go przed godziną odepchnęła od siebie, obok człowieka, którego uważał za szczęśliwego współzawodnika, — Anatol usiłował się ukazać doskonale spokojnym, chłodnym i zadowolonym tak z losu swego, jak z siebie
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.