Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiedz twej matce — dokończył, — że kiedyś... wrócę.
— Wróć prędko! — zawołało dziecię; — ale Anatola nie było już w pokoju.
W parę godzin potem hrabia Seweryn opuszczał mieszkanie Ewy. Szedł ze schyloną nieco głową szybkim krokiem; zwykły, łagodny uśmiech okrążał mu usta, ale wielkie czoło jaśniało jakiemś promiennem rozpogodzeniem, a w oczach zamyślonych i wpatrzonych w przestrzeń, świeciła głęboka, szlachetna radość. Hrabia odchodził z otrzymanem od Ewy przyrzeczeniem, że zostanie jego żoną. Piękna kobieta siedziała w swej sypialni w głębokim fotelu, umieszczonym naprzeciw wielkiego zwierciadła, z rozpuszczonemi złocistemi włosami, których końce dotykały ziemi. Twarz jej wydawała się zmęczoną, usta były blade, ręce bezsilnie zwieszone na fałdziste, miękkie zwoje białego penioara. Zza poręczy fotelu ukazywała się ładna, czarnowłosa głowa młodej garderobianej; żywe, figlarne nieco a bystre jej oczy, widziały odbitą w zwierciadle znękaną twarz Ewy, a zgrabne ręce z wprawą i ostrożnością uplatały w warkocze grube pasma jej włosów.
— Pani — po długiej chwili milczenia i ze zwykłą ulubienicom poufałością ozwała się Aloiza, — byłam w przedpokoju wtedy, kiedy pan hrabia odchodził. Miał on minę tak uszczęśliwioną, że doprawdy,