Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.
—   158   —

świadczenie, pożyteczne zapewne raczej niż przyjemne.
— Dziwny zbieg okoliczności — ozwała się Krystyna, z zajęciem i lekkim uśmiechem słuchająca opowiadania gościa; — dziś z rana właśnie przyniesion do Dolin urzędowe zawiadomienie wzywające mieszkańców tutejszej okolicy do udzielania wiadomości o pewnym złoczyńcy. Ma to być dziwnie zuchwały jakiś kontrabandzista, który zabił jednego ze strażników wystrzałem z pistoletu, drugiego ranił, i sam zemknął w głąb kraju.
Hrabia stał zamyślony, jakby wsłuchany w słowa Krystyny i we własną myśl zarazem. Nagle pochwycił rękę mówiącej z żywością, cechującą zwykle jego ruchy gdy był wzruszony, i zawołał.
— Krysiu! może to on! jak myślisz Krysiu, może to on kryje się w naszych lasach?
— Któżto ten on? zapytał Dembieliński zdziwiony nagłem wzruszeniem hrabiego.
— Ojciec mój ma na myśli pewnego człowieka, który prawdopodobnie popełnił już raz...
— Krysiu! Krysiu! — przerwał hrabia, który nie słyszał ani zapytania gościa ani odpowiedzi swej córki, — mówiłem ci dziś, że przypuszczam iż tym poszukiwanym kontrabandzistą jest Rycz...
— Wszakże do ogłoszeń podobnych przyłączany bywa zwykle rysopis — zauważył Dembieliński,