Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.
—   160   —

— Włosy i zarost rude! — zawołał hrabia głosem człowieka zawiedzionego; — a więc to nie Rycz! On je miał czarne jak smoła.
— Ale któżto jest nakoniec ten Rycz? — zapytał Dembieliński z widoczną ciekawością.
— Co pan mówisz? — zapytał wzajemnie hrabia, który nawpół tylko słyszał pytanie gościa, jak bywało zwykle, gdy czyjś głos zwrócony ku niemu, znalazł go zatopionego w nurtach własnych myśli. Krystyna w zastępstwie ojca chciała odpowiedzieć, ale nie odpowiedziała, bo w tej samej chwili weszła do pokoju towarzyszka rannej jej przechadzki, smukła, ładna dziewczyna o włosach koloru lnianego. Szepnęła więc tylko bardzo cicho do Dembielińskiego.
— Kochany kuzynie, proszę cię abyś w obecności Klary nie wznawiał rozmowy o Ryczu; to córka jego.
— Najada, córka zbrodniarza! — również cicho odszepnął Dembieliński; doprawdy kuzynko, zaczynam myśleć, że Doliny są krajem cudowności i tragiczności!
Dziewczyna o lnianych włosach miała w istocie powierzchowność istoty, która długo przebywała w głębokich toniach jakiegoś żywiołu ciężkiego i tłoczącego, a wyszedłszy zeń na ziemię, na zawsze już napiętnowaną została śladami niezwyczajnego życia. Cera jej nie miała chorobliwych oznak, ale