Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.
—   167   —

— Czy to co powiedziałeś kuzynie, jest komplementem zwyczajnym w stosunku pomiędzy kobietami a mężczyznami, czy też myślałeś jak mówiłeś?
Pytanie to było tak otwarte, że prawie naiwne; a jednak młoda dziewczyna patrzyła w piękną twarz swego krewnego z taką powagą, że widać było, iż nie podyktowała go żadna myśl płocha, że rozumiała dobrze znaczenie swych wyrazów, i pragnęła wywołać odpowiedź również otwartą jak one.
Dembieliński patrzył chwilę w te oczy podniesione ku niemu z czarującem połączeniem niewinności i powagi, szczerości i namysłu.
— Nie powiedziałem ci komplementu, — rzekł, — myślałem tak jak mówiłem. Może się mylę, ale wydajesz mi się kobietą niepospolitą.
— Zdaje mi się, że się nie mylisz, — z uśmiechem odparła Krystyna, — sama usposobienia własne uważam za niepospolite; nie w tem koniecznie znaczeniu, aby były lepsze od usposobień rówiennic moich, ale że są inne. Wypływ to okoliczności śród których wzrosłam i wychowałam się.
Tak rozmawiając przebyli kilka obszernych komnat, i weszli do wspaniałej zamkowej bibljoteki. Prawdziwe skarby nagromadzone tu były nietylko przez hrabiego Seweryna, ale jeszcze przez jego przodków. Sala miała długi szereg okien wpuszczonych w głębokie framugi; pomimo schyłku