Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.
—   168   —

dnia wpływało do sali dość jeszcze światła, aby można było rozpocząć oględziny. Pośrodku umieszczony był stół wielkich rozmiarów, obciążony ciężkiemi foljałami wspaniałych wydań; nad nim zwieszała się od sufitu ogromna kilkoramienna lampa. Dembieliński rozejrzał się dokoła z widocznem zajęciem, i usiadł na jednym z otaczających stół fotelów o wysokich poręczach, okrytych ciemnego koloru adamaszkiem i oplecionych starożytnemi rzeźbami.
— Kuzynko Krystyno, — rzekł, — zanim zapuścimy się w krainę mądrości, pragnąłbym przedewszystkiem zdać ci sprawę z wrażeń jakich doznałem dziś według przepowiedni twej, trafnej w istocie.....
— I jakież to były wrażenia? — zapytała Krystyna, siadając w pobliżu gościa; — sądziłam kochany kuzynie, że spotkała cię dziś jedna tylko przygoda: spotkanie z rozbójnikiem.
— Byłato przygoda zewnętrzna i dość powszednia. Wszak wnętrze człowieka, kraina uczuć jego i myśli jest także puszczą niezbadaną, w której zachodzić mogą przygody różne, zupełnie dla człowieka niespodziane, a wcale niepospolite.
— Masz słuszność kuzynie Anatolu, — rzekła zamyślona nagle Krystyna. — W krainie uczuć naszych zdarzają się nieraz wcale niespodziewane przygody. Ale, — dokończyła otrząsając się prędko