Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
—   14   —

śród ludzkości zjawisku, tak jak inne w jej wieku dziewice chciwie oczekują rozwiązania pełnego płochych i sztucznych uczuć romansu. Ale hrabia poruszył się żywo w swem krześle, i z wyrazem zmieszania na twarzy, zawołał.
— Moja Krysiu! czego ty żądasz odemnie? — jakże ja ci mam opowiadać o sobie samym?
Krystyna spojrzała na niego z dziwną powagą.
— Mój ojcze! — rzekła, — nie o próżną ciekawość tu idzie, ani o to, aby wiadomość o jednym więcej dobrym twoim czynie wzmogła moje uwielbienie dla ciebie. Ty znasz pewno te chwile, w których serce i umysł człowieka zranione brzydkim jakim widokiem, pragną ujrzeć, dotknąć się niejako czegoś dobrego i pięknego.
Czoło hrabiego schmurzyło się nagle, a oczy jego z wyrazem wdzięczności nieledwie utkwiły w pochylonej ku niemu twarzy pięknej dziewczyny. Snać słowami jej wywołane, stanęło przed nim wspomnienie wielu chwil takich o jakich mówiła; lecz zarazem przypomniał sobie, że onato była tym dobrym i pięknym widokiem, który osładzał mu gorżkie te chwile.
— Znam takie chwile, Krystyno, — odrzekł zniżonym głosem — i dla tego rozumiem czego żądasz odemnie. Czy pamiętasz obrazy malarza P., przed któremi tyle razy staliśmy w galerjach kilku stolic, podzi-