Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.
—   266   —

ranniej dla dobroczynnych i użytecznych celów. W ludnych wsiach i licznych fabrykach szkoły obsadzone nauczycielami troskliwie wybieranymi, otwierały się co rana, rozlewając obficie na okoliczną ludność światło prawd moralnych i umysłowych. Nędzarzy nie widać tam było na kilka mil dokoła; chroniły ich w mniejszej części dobroczynne zakłady, w większej części zapobiegały nędzy liczne i na każdym kroku podawane sposobności i zachęty do pracy. Wszystko to w połączeniu z zarządem dóbr rozległych i zagospodarowywanych nietylko z widokami jak największych zysków, ale obywatelskim względem na dobroczynne skutki spływające dla całego kraju z mnożących się bogactw jego i zasobów, wymagało wielkiej sumy starań, trudów, wytrwałości i zapobiegliwości. Hrabia posiadał w ustroju swym moralnym i umysłowym nie jedną przeszkodę, niepozwalającą mu stać się kierownikiem wszystkich tych dzieł tak pilnym, jak był zacnym ich twórcą. Przeszkodami temi były: namiętne rozmiłowanie w pracach naukowych, z natury swej potrzebujących ciszy gabinetu lub samotnej natury; optymizm z jakim spoglądał na ludzi i ich sprawy; nakoniec skłonność do roztargnień, umniejszona nieco wpływem czasu, niemniej jednak nie zatracona całkowicie, gdyż wypływająca z samej natury umysłu zapatrzonego niejako w rzeczy oderwane, niezmożoną siłą pociąganego w nurty wła-