Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/275

Ta strona została uwierzytelniona.
—   269   —

komina siedział hrabia Seweryn zaczytany w dzienniku. Od pewnego czasu Ewa siadywała zwykle w pobliżu męża, a obejście się jej z nim stało się poufałem, nieledwie wylanem. Możnaby myśleć, że przez to zbliżenie się do człowieka którego imię nosiła, pragnęła okazać że jest szczęśliwą i zadowoloną, stanąć w obronie swej dumy niewieściej, lękającej się czyjegoś politowania jak obrazy. Ale również nie wydawało się niepodobnem, iż postępując tak, szukała instynktowo puklerza i osłony przeciw jakiemuś prądowi porywającemu ją w kierunku, który pobudzał do oporu słabą jej wolę, i resztę pamięci o godności własnej i komuś innemu danych przyrzeczeniach. Hrabia czytał, Ewa milczała; milczała i oczy błyszczące jak dwie jaskrawe iskry wlepiała w przedmiot znajdujący się na przeciwległym końcu obszernej komnaty. Przedmiotem tym była twarz Dembielińskiego pochylona nad stołem, przy którym pod światłem lampy rysowała Krystyna. Rysunekto snać był lekki i łatwy, dokonywany od ręki i studjów nie wymagający, niemniej jednak obudzał widoczne zajęcie w siedzącym obok mężczyźnie.
Krystyna podnosiła od czasu do czasu czoło, i przypatrywała się swej robocie. — Kuzynie Anatolu — mówiła, — czy nie znajdujesz, że cienie te zbyt rażąco odbijają przy tych światłych miejscach?