Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/339

Ta strona została uwierzytelniona.
—   333   —

praw zabraniam Krystynie myśleć nawet o połączeniu się z człowiekiem, którego ja — kocham.
Głuchy jęk wyrwał się z piersi Krystyny, pobladła jej twarz opadła na dłonie. Hrabia pochwycił rękę Ewy.
— Ewo! — wymówił głosem zniżonym lecz stanowczym — ani słowa więcej! Czystym oczom twej córki nie ukazuj tych brudnych przepaści....
Ale rozszalała namiętnością kobieta nie miała już ani wzroku, ani słuchu, ani jednej przytomnej myśli w głowie, ani iskry woli w targanej złością i rozpaczą piersi.
— A! — krzyknęła wyrywając rękę z dłoni hrabiego, i cofając się o parę kroków — czystym oczom mojej córki niemam pokazywać brudnej przepaści, w której nurzam się sama! Ja więc tylko jedna mam być występną i nieszczęśliwą, a wszyscy wkoło mnie powinni używać szczęścia i jaśnieć cnotą! Nie! zadługo milczałam! nie mogę... nie mogę już dalej... Wiedzcie wszyscy, że człowiek ten był pierwszym i jedynym kochankiem mojej młodości, rozkoszą mego serca, ideałem moim, wtedy gdy mogłam jeszcze myślą i uczuciem sięgać ideału! Nie on mię opuścił, jam go purzuciła... Byłam nikczemną... zlękłam się ubóstwa...
W tej chwili drżący i ostry głos Ewy zagłuszony został przenikliwym, boleśnym krzykiem, który wydarł się z piersi Krystyny. Stała przed matką