Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/358

Ta strona została uwierzytelniona.
—   352   —

Dłoń Ewy silniej zacisnęła się wkoło poręczy krzesła, usta jej otworzyły się, ale wnet zadrżały i nic nie wymówiły. W słabej tej piersi, namiętność i dobre natchnienie toczyły jeszcze walkę. Po chwili odwróciła twarz, i szybkim ruchem otarła palącą łzę, która niepowstrzymana żadnem wysileniem, wypłynęła z pod jej powieki. Byłoto wszakże jedno mgnienie oka, po którem zwróciła się ku obecnym blada ale spokojna. Wyciągnęła rękę, i ujęła nią dłoń Krystyny. W tej samej chwili w drzwiach pokoju ukazał się hrabia. Ujrzawszy trzy osoby zgromadzone razem pod światłem ogniska, zatrzymał się, i niespokojnym wzrokiem patrzał na Ewę. Ona dojrzała go także, i niepuszczając ręki córki, postąpiła ku niemu kilka kroków.
— Sewerynie — rzekła głosem, w którym czuć było pokorę, proźbę, i pewną niezwykłą jej siłę — Sewerynie, powtórzyła — pan Dembieliński oświadczył mi się o rękę Krystyny, i ja mu ją oddaję!
Hrabia wydał się zrazu zdumionym, ale trwało to zaledwie parę sekund. Odgadł, zrozumiał wszystko; oczy jego nabrały wyrazu tej głębokiej radości, z jakim poglądał zawsze na każde dobre, szlachetne zjawisko. Bruzdy poznikały z wyniosłego jego czoła. Zbliżył się prędko, wziął rękę Ewy, i przez chwilę patrzał na nią w milczeniu. Oczy kobiety połyskujące łzami błagały o przebaczenie; spojrzenie mężczyzny wyrażało głęboką litość i do-