Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/367

Ta strona została uwierzytelniona.
—   361   —

stałego mu mienia oddawszy włóczędze spotkanemu w Dolinieckich lasach, przeniósł się do domu nad kałużą, do tego domu, w którym przeszły najcięższe chwile i mieszkały najgorsze wspomnienia jego życia? Może dla tego, że w całem mieście nie było tańszego nad to mieszkania, a może jeszcze i dla tego, że ścigany złemi wspomnieniami, pragnął bardziej jeszcze zbliżyć się ku nim, wejść w ciągłe z niemi obcowanie, oswoić się z niemi wprzódy nim przyjdzie spodziewana przez niego zapewne pora, w której ze wspomnień ukrytych przemienią się one w wieści głośne, oplączą mu stopy kajdanami, i na jaw wywołają to piętno hańby, które dotąd tajemnie paliło mu czoło.
Od dnia przeniesienia się do nowego a zarazem dawnego mieszkania, Suszyc codziennie zrana, ze strzelbą na plecach i trochą żywności w myśliwskiej torbie, wychodził z miasta, udając się w odległe jego okolice. Nikt z obcych ani z rodziny na codzienne te jego wycieczki szczególnej nie zwracał uwagi; nikt też nie spostrzegł, że każdego wieczora wracał z twarzą bladą i posępniejszą, z czołem głębiej zoranem, krokiem chwiejniejszym i powolniejszym. Kilka razy wracając z zamiejskich swych wycieczek, Suszyc skierował się zamiast ku swemu mieszkaniu, ku bramie pustej kamienicy. Od bramy tej jednak odpychało go snać uczucie nieprzezwyciężonego wstrętu, bo zbliżywszy się ku niej, od-