trwoga i gwałtowne pragnienie. Ona podniosła twarz na którą zwolna wstępowała pąsowa łuna rumieńca, spotkała wzrok jego błagalny i rozkochany okiem otwartem, czystem, i zarazem gorejącem.
— Czemuż nie miałabym powtórzyć w tej chwili tego co raz ci już powiedziałam, co leży w głębi mego serca, co jest jednem z największch bogactw moich? Kocham cię Anatolu!
Patrzyli na siebie zblizka, ręce ich były splecione, czoło Krystyny podnosiło się ku twarzy ukochanego, promienne wyznawanem otwarcie uczuciem, oblane rumieńcem wzruszenia. Nagle, po jego twarzy przebiegło przykre drżenie... zobaczył ciemną jakąś dłoń przesuwającą się pomiędzy zbliżonemi ku sobie ich ustami, wzbraniającą mu pocałunku ust dziewiczych. Powiódł dłonią po czole, które zaszło nagle ciężką chmurą, westchnął z głębi piersi, powstał i odszedł ku kominkowi. Tam stał chwilę wpatrzony w ogień. Kiedy podniósł oczy, Krystyna stała przed nim i patrzała na niego z miłością lecz zarazem i z niepokojem. Wziął obie jej ręce i przycisnął je do ust.
— Przebacz mi Krystyno — rzekł; — zanim pokochałaś mię, wiedziałaś pewno żem żył już długo i wiele...
— Wiedziałem o tem, — odpowiedziała ściskając jego rękę. — Ale ty Anatolu wiesz o tem także, iż
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/422
Ta strona została uwierzytelniona.
— 416 —