niem, którego ja spełnić nie mogę. Wyszłam za pierwszego lepszego człowieka, który oświadczył się o moją rękę, dla tego że dom rodzicielski nie był mi wcale rajem. Czy byłam i czy jestem szczęśliwą? czy spełniły się dla mnie te marzenia młodości, które roiłam siedząc u tego okna i patrząc na tę oto obrzydliwą kałużę? — należy to już do mnie tylko, i bynajmniej nie myślę ani uskarżać się na nie, ani spowiadać się przed nikim z tego co myślę i czuję. Ponieważ jednak matka moja sama poruszyła ten drażliwy przedmiot, widzę się więc zmuszoną do powiedzenia: że na wydanie mię za obywatela nie czuję się bynajmniej wdzięczną moim rodzicom, a raczej mojej matce, która bez współdziałania ojca dokonać potrafiła tego dzieła, bo czyniąc to, nie miała bynajmniej na względzie szczęścia mego, ale własne swe wyrachowanie; że jeżeli moja matka sądziła żem zapomniała o niezbyt wesołych latach dzieciństwa i młodości, spędzonych przezemnie w rodzicielskim domu, w którym wszyscy kłócili się, szydzili z siebie wzajemnie, stroili się wychodząc za dom, a w domu często nie mieli co jeść; przezywali się najróżniejszemi przezwiskami, o chrzestnych imionach swych zapominając, przedrwiwali się na wyścigi i nigdy do siebie dobrego słowa nie powiedzieli; jeśli więc matka moja sądziła, żem ja zapomniała o tych wcale nie miłych latach dzieciństwa i młodości mojej, myliła
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/448
Ta strona została uwierzytelniona.
— 442 —