Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/526

Ta strona została uwierzytelniona.
—   520   —

charaktery wtedy nawet, gdy się im zdaje, że winę swą zmazali krwią swego serca, czynami swych rąk, wielkością swych postanowień. W starożytności, potężne fatum rządzące światem, wisiało przeważnie nad losami wielkich mężów i bohaterów; wyroki jego i ciosy były niejako złowrogim zaszczytem, ze szczególną troskliwością obejmującym głowy dostojne. Dziś ludzkość pojęła głębokie znaczenie starożytnej zagadki. Mściwe i karcące fatum mieszka nie gdzieindziej, tylko w piersi człowieka; ale im pierś ta szersza, im gorętszym płonie ogniem, tem ono silniejsze, tem srożej pali i ciężej przygniata. Głupcy, niedołęgi, do gruntu przeniknięci zgnilizną zepsucia, mogą przeżyć długie lata nie słysząc, nie czując w sobie tej mocy potężnej, złowrogiej, która niema z czego w nich powstać ani czem się żywić. Ale biada myśli bystrej, giętkiej i podniosłej, która zbłąka się na manowcach; biada duszy ognistej, która zapadnie w męty!...
„Nie dognałaś mię, ty bajeczna Nemezys!“ mówił Dembieliński trzymając w dłoni swej rękę kochającej go kobiety, i puszczając wzrok po szlaku tej drogi prostej, widnej, zacnej, którą zakreślił przed sobą rozumem i wolą. A ona jednak, ta straszna, zawzięta pani, była w nim samym i umilkła tylko — do czasu.
Dwoje rozkochanych w sobie ludzi rozmawiało jeszcze ze sobą, gdy u zamkowego podjazdu dał się