Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/559

Ta strona została uwierzytelniona.
—   553   —

szeństwa ciału wstrząsanemu dreszczami śmiertelnej walki. Nie darmo młoda dziewczyna ta przeżyła lata całe obok człowieka, w którego piersi i głowie królowały jednostajnie miłość i sprawiedliwość — niedarmo w zaraniu życia uczyła się żądać i szukać prawdy; nie darmo owiało ją i przeniknęło na wskróś uwielbienie dla rzeczy pięknych i prawych. Teraz, śród niewypowiedzianej męki udręczonego serca, zapuszczała ona przecież wzrok swój w splątane pasma pojęć swych i i wierzeń, które były jej sumieniem, i szukała pomiędzy niemi prawdziwej nici obowiązku. Byłato dla niej jedna z tych chwil krótkich, które mierząc się na sekundy zaledwie, skupiają w sobie moce, boleści, rozpacze i postanowienia lat całych. — Czy powinnam? czy powinnam? czy powinnam zatrzymywać go na drodze obowiązku i słusznej pokuty? Czy powinnam miłość moją stawić naprzeciw sprawiedliwości? czy powinnam głosem moim zagłuszać straszliwe wyroki, które on usłyszał w swojem sumieniu?
Po tych pytaniach nastąpiła odpowiedź, która powściągała drżenie wstrząsające ciałem Krystyny, i całą twarz przyoblekła wyrazem niewzruszonego postanowienia.
— Nie powinnam — wyrzekła, i obu dłońmi przycisnęła pierś nieposłuszną woli, i usiłującą bojować z nią jeszcze łkaniem nieposkromionem; nie