się głębszą. — Czy nie mógłbyś pan dowiedzieć się — mówił dalej, — w jakiem miejscu i w jakiej porze dnia zasiada komisja przysłana ze stolicy w celu badania uwięzionych winowajców, i wyśledzenia szczegółów tej sprawy?
Rządca kiwał znowu głową w sposób objawiający radość, że żądaną wiadomością natychmiast służyć może.
— Jeżeli jaśnie wielmożny pan wie gdzie jest rynek zwany drewnianym...
— Wiem — przerwał Dembieliński.
— Jeżeli jaśnie wielmożny pan wie w której kamienicy przy tym rynku znajduje się Izba Cywilno-Kryminalna...
— Wiem.
Rządca coraz energiczniej kiwał głową w takt swym pytaniom i odpowiedziom gościa.
— A więc w tej samej kamienicy oddano jednę salę na posiedzenia komisji; w tem samem miejscu, w którem dopełniła się zbrodnia, sprawiedliwość głosi swoje wyroki...
Rządca, który w chwilach wolnych od troskania się o potrzeby hotelowych gości i łajania kelnerów, czytywał z zamiłowaniem „Żyda Tułacza“ i „Marcina Podrzutka“ w tłumaczeniu, wygłosił ostatnie słowa tonem uroczystym, w kształcie wysoko moralnej i budującej sentencji.
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/568
Ta strona została uwierzytelniona.
— 562 —