Hrabia pośpiesznie wsunął do kieszeni paltota list opatrzony adresem Krystyny, i pośpieszniej jeszcze rozdarł kopertę drugiego. Krystyna nie zdradziła snać w zupełności tajemnicy ukochanego człowieka, nawet przed przybranym swym ojcem; bo hrabia przebiegłszy oczami pierwsze wyrazy listu, nie mógł powstrzymać wykrzyku zdumienia i boleści. Im dalej czytał, tem więcej fałdowało się jego czoło i twarz bladła; przy końcu jednak czytania podziw, żal głęboki, i coś nakształt uwielbienia, zapanowało w wyrazie twarzy jego nad wszelkiemi innemi uczuciami.
— Dziwna historja! dziwny postępek! — zawołał nakoniec, i stał chwilę ze wzrokiem szklano utkwionym w przestrzeń, drżącą dłonią gniotąc w roztargnieniu cienką kartkę napełnioną bujnem i kształtnem, acz kapryśnem i oryginalnem pismem Anatola. Rządca stał na uboczu, i zatapiał w mieniącej się rozlicznemi uczuciami twarzy hrabiego oczy błyszczące ciekawością. Lubował się on niezmiernie w dziwnych historjach i niespodzianych awanturach, a ze słów hrabiego wnosił, że zajść tu musiały i jedne i drugie.
— Czy broń Boże jakie nieszczęście — zaczął bardzo zniżonym głosem i z wielką nieśmiałością, która jednak przezwyciężyć nie zdołała ciekawości.
Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/584
Ta strona została uwierzytelniona.
— 578 —