Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.
—   61   —

i światłem w umyśle; tu nakoniec rozlewało się dziewicze tchnienie tej pięknej, kochającej, rozumnej istoty, która żyjąc u boku jego, była rozkoszą jego oczu, pociechą jego serca, arcydziełem jego życia.
I pomimo ciężkiego zawodu jaki rozbił w perzynę szlachetne marzenia całej jego młodości, pomimo cichego smutku, który spoczywał na dnie jego piersi, i wraz z nią chyba położyć się mógł w mogiłę, pomimo głuchej ciszy jaka panowała w koło niego, nieprzerwana żadnem biciem kochającego, blizkiego serca, — uczciwy i pracowity człowiek ten uczuł się tak szczęśliwym, że w całej istocie jego zabrzmiał nanowo hymn nieskończonej wdzięczności za wszystkie skarby i dostojeństwa, jakie dostały mu się w udziale.