Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.
—   76   —

wnętrznej istocie jej, obok wszelkich innych cech charakteru i umysłu hrabiego, odbił się też znamionujący go lekki odcień marzycielstwa? Może dziewczyna ta o sercu młodem, świeżem, rozkwitłem, zajmowała się człowiekiem, który miał przybyć w progi jej domu nie jak zwyczajnym oczekiwanym gościem, ale jak ponętną dla wyobraźni, ciekawą dla umysłu zagadką, której rozwiązania szukała nieraz w kartach jego ręką zapisanych, we wspomnieniach przylatujących do niej od dni dziecinnych? Wspomnienia te wyraźnie uprzytomniać się musiały w jej pamięci, bo przypomniała sobie ostatnie słowa Dembielińskiego, któremi pożegnał ją wtedy, gdy jako małe dziecko czepiała się jego ramion i prosiła aby pozostał. — „Powiedz twej matce że kiedyś wrócę“ — szepnęła Krystyna. — Pamiętam, byłyto ostatnie jego słowa. Blady był i miał łzę w oku... tak, miał łzę w oku... mógłżeby być tylko... tylko dyplomatą! Nie; on musi być koniecznie człowiekiem także, z tajoną może lecz żyjącą poezją w sercu i wyobraźni, z ideałem przed sobą, którego jeżeli nie sprawdził, to do niego tęskni choć śmieje się i szydzi...
Tak w Dolinieckim zameczku dwie kobiety oczekiwały gościa oznajmionego, z dalekich przybywającego krain. Oczekiwały go one każda po swojemu, wedle natury swej i kierunku jakim uległy życia ich i przyzwyczajenia. Ewa siedziała przed