grecko-rzymskiego, czyniąc czytanie ich zrazu trudnem, zniechęcają i sprawiają, że w gruncie rzeczy wszyscy o utworach tych wiedzą, a nikt prawie, oprócz znawców-specjalistów, zbliska się z nimi nie zapoznaje. Zbliska poznane utwory Kochanowskiego budzą przedewszystkiem zdumienie swoją stroną językową. Jakże wielkim artystą musiał być ten, kto gminną, rubaszną, szorstką mowę ludu i Reja przerobić potrafił na taki oręż silny i wytworny! Jest to jakby nagłe rozwinięcie się z pąka korony kwiatu, jakby nagłe rozwarcie się Sezamy, pełnej pereł. Mowa ta jest, — gdy kto już archaizmy i helenizmy jej wyrozumie, — jedną z najpiękniejszych, jakie znajdowały się kiedykolwiek pod piórem ludzkiem, posiada ona wszystkie przymioty, niezbędne w każdej mowie pięknej: jasność, giętkość, dźwięczność i dobitność. Wspaniałym i szerokim język ten umie być w psalmach, gdy o Bogu przemówi:
I okrutne pobudza od powietrza trwogi.
Pan na morzu podnosi straszne nawałności.
Głos Pański wielkiej władzy i wielkiej możności…
Głos Pański dęby łamie i cedry przewraca…
A wielkiemi górami tak snadnie obraca…
Na głos Pański z obłoków ognie wyskakują,
Pustynie drżą arabskie, łanie dzieci trują,
Albo gdy do Boga przemawia:
A obróć ku mnie święte uszy swoje;