Tu, z za paska, który jej kibici nadawał dziewiczy i polotny pozór, wyjęła arkusik zapisanego papieru.
— Tytuł: »Dziewczę z nad strumienia«. Ale doprawdy, nie śmiem… wstydzę się… znudzę was może…
— Nic nie szkodzi, czytaj jednak! — zatrzepała żywa Melpomena.
— Proszę cię, Erato… — wyrzekła dumna Kaljopa.
— Więc: »Dziewczę z nad strumienia«. Na błękitnym skłonie nieba, różowa jutrzenka roztaczała z fijoletu i purpury utkaną, perłami rosy, krepami obłoków, mrużącemi się od znużenia oczami gwiazd, złotemi nićmi słońca, drobnemi sylwetkami unoszących się w błękitnem powietrzu skowronków, migotliwymi błyskami żaru i bladości, ciemności i jasności, boskiego wesela i piekielnego smutku, kończącej się nocy i poczynającego się dnia, haftowaną wstęgę, wstęgę, która jak pas zaczarowany z kibici czarodziejki-wróżki odwinięty, brylantami wysadzany, szafirami, opalami, turkusami nakrapiany, złotem obrębiony, srebrzystością anielską nalany, otoczył budzący się do życia, od traw zielony, od białych róż śnieżny, od kłosów złoty, przeźroczystem powietrzem, niby dzwonem nieskazitelnego kryształu okryty, woniami rozkwitających konwalij i kalin owiany, tajemnemi szeptami, niby emanacją słowiczej, śpiewnej, podniosłej, przeczystej miłości, na wzór czary ambrozją napełnionej, po brzegi nalany — świat…«
Gdy Erata to czytała, Melpomena z błyskami ognistych oczu pochyliła się ku Kaljopie, cichutko szepcąc:
— Jeżeli jutrzenka jest różowa, to nie może być zarazem fioletowa i purpurowa. Rosa także na jutrzenkę
Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.
— 153 —