Pątnika w błękitnej, niezmiernie długiej, sukni otacza każdego lata orszak niesłychanie liczny i świetny. Prowadzi go królowa Flora, przesławna i niedorównana tkaczka, rzeźbiarka i malarka. Pomysłowość jej tak nadzwyczajnie jest bogata, że najbogatsza z wyobraźni ludzkich w podziwie przed nią stawać musi, a kunszt tak wyśmienity, że każdy z nieprzeliczonych swych pomysłów przyobleka w formę, która sama w sobie i w stosunku do form otaczających jest dokładnym wyrazem doskonałości. Nie rozróżnia ona w staraniach swych o doskonałą piękność tworów drobnych od wielkich i najdrobniejsze właśnie najwymowniej może świadczą o niepojętej rozległości warsztatu i niewymownej delikatności twórczych jej palców.
W orszaku, którym otacza pochód błękitnego pątnika, panuje ogromna rozmaitość wzrostów, obliczy, tkanin, kolorów. Znajduje się tu mnóstwo rodów, a co ród, to inny, z inną postawą, z innymi rysami, w innych sukniach. Osobniki, z których składają się rody, jakkolwiek licznemi podobieństwami połączone, licznemi też różnicami odrzynają się od osobników innych i każdy z nich żyje życiem własnem, tak jak to być musi w każdem doskonałem dziele każdej wielkiej twórczości.
Idzie orszak królowej Flory niezliczony, wystrojony, wonny, kolorowy przez pola, łąki, lasy, wąwozy. Przez wąwozy. Bo wody Niemna, w wysokich brzegach zamknięte, nie wylewają się w chwilach gwałtownych wezbrań na świat otaczający i nie roznoszą po nim
Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/225
Ta strona została uwierzytelniona.
— 215 —
II.