Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.
— 223 —

i roznosi echami po głębiach swych, które wzamian przysyłają tu dalekie hukania, wołania, chwilami w krzyk szalonej radości wzbierający szczebiot ptactwa. Pomiędzy płytami i czółnami zawiązują się rozmowy. Idący skrajem wysokiego wybrzeża rzucają głośne słowa na dół kotliny, po której dnie błękitnem i wyiskrzonem toczą się gamy głośnych śmiechów. Kędyś z oddali, dochodzą przewlekłe wołania oraczy, na pobliskich drogach turkocą koła wozów, za firanką olch, na łące nadbrzeżnej, zadzwoniły kosy.
Od brzegu świecącego złotym piaskiem, z pomiędzy gęstych sitów i ajerów, wyszła samotna, wspaniała Noświta (Butonnus Umbelatus), zbliżyła się ku środkowi rzeki i wysoko nad falami zawiesiła szeroki baldach amarantowych, jakby z wosku tęgiego wyrzeźbionych kwiatów. Stoi samotna, ze stopami utopionemi w wodzie i wysoko podnosi koronę w słońcu lśniącą. Podobne to do żyrandola, z mnóstwem zwisających ogników purpurowych. Potrąca czasem tę świetną, choć samotną istotę lekkie czółenko rybackie, lub ociera się o nią skraj złotego płytu, lecz ona, bardzo silna, po krótkiem drgnięciu stoi znowu wyprostowana i koronę amarantowych świeczek zawiesza nad biegnącemi falami. Potrąciło ją jeszcze skrzydło lecącej jaskółki; nie zachwiała się, ani zgasła, a jaskółka poleciała nad niziuchne pólko rozkwitłych u brzegu Grzybieni.
Grzybienie rozkładają na wodzie szerokie wachlarze liści i wznoszą nad wodę bujne kwiaty o cudnym kształcie i cudownej woni, którym mowa pospolita nadaje miano Lilij wodnych. Coś do Lilij wodnych przy-