Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.



ŚPIEWNA.

W lesie pełnym platanów, buków, cyprysów ciemnych i nad strugami wóg błękitnemi malin czerwonych, o czarodziejskiej woni, w lesie, obrastającym świętą górę Idy, Zefir królewicz pokochał pasterkę Śpiewną. Jemu bogowie dali piękność królewską i serce tak głębokie, jak morze, kryjące na dnie korale i perły; jej muza dźwięków włożyła do kolebki upominek czarującego głosu.
Nad błękitnym strumieniem, z dłoni zamyślonej Śpiewna puszczała mknące białe kielichy powoi, śpiewając tak rozgłośnie, tak dźwięcznie i słodko, że z zarośli różanych wychylały łanie zasłuchane głowy, jelenie, powstrzymując bieg swój ku wodzie, stawały wśród cyprysów i patrzały w niebo, ptaki z czerwonemi malinami w dziobach leciały ku miej, jak ku przybyłej z krainy cudnej mistrzyni śpiewnych chórów.
Aż dnia pewnego, oprócz łań i jeleni, Zefir śpiewanie to usłyszał, cicho po mchach stąpając, ostrożnie Śpiewną zaszedł i dłonie na oczach a usta na ustach jej położył. Kiedy całować przestał, patrzyli na siebie tak długo, aż jak w źwierciadła wzięli w źrenice obrazy