Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
— 32 —

swe nawzajem, potem, zjedli pospołu nieco wonnych malin, napili się wody z kielcha powoju i, na szczyt Idy wstąpiwszy razem, oczyma po morzu bezbrzeżnem powiedli. On opowiedział jej, jakie na dnie morza kryją się perły tęczowe i korale krwawe, ona mu o koralach i perłach morskich, o gwiazdach niebieskich, o tęsknotach ziemskich i rozkoszach rajskich, długą i cudną pieśń wyśpiewała… Tak im upłynął pierwszy dzień miłości i odtąd szczęście ich było jak perła, jak koral, jak gwiazda, jak raj i tylko nie miało w sobie tego czerwonego djamentu ziemi, którym jest tęsknota. Za kimże, za czem tęsknićby mogli, skoro nie rozłączali się z sobą nigdy?
Lecz żyła wówczas, w tym samym lesie nimfa niezmiernie dumna i można, rozległe wpływy wywierająca na niebie i ziemi. Ulubienicą Artemidy była, na wzór olimpijskiej tej pani sprawiała często łowy rozgłośne. Na imię jej było Sylla. Dziewica z rysami cudnymi, wzrostem potężnym i kształtami łączącemi w sobie siłę z harmonją, w purpurowym płaszczu dosiadała zazwyczaj jeleni złotorogich, a za nią w ślad biegły sfory chartów chyżych o paszczach zawziętych i sierści, w której zmiennie jak w morzu przelewały się barwy seledynu i błękitu. Gdy tak na jeleniu złotorogim, z kruczym włosem po zwojach purpury rozwianym, przez las za umykającą gazelą pędziła, za nią i przed nią zdawały się pędzić szczekające bałwany morza.
Otóż ta nimfa olimpijska, wspaniała, potężna i piękna ujrzała raz Zefira, gdy uniesiony zapałem łowów, po mchach i paprociach biegł, goniąc tę samą co