gły, na język ludzki przetłumaczone, świergoty i piski ptaka zamkniętego w klatce i po jej prętach boleśnie czołgającego się ku górze; jakie udręczenia przenikają tkanki rośliny, gdy korzeń jej tkwi w ziemi spieczonej przez suszę, a korona blednie i usycha w skwarze. I tak dalej, dalej, głębiej, ze swoją harfą i ze swoim drobnowidzem, jak nurkowie po perły, spuszczają się oni w otchłań, po najdrobniejsze ziarnka z ogromnej kurzawy cierpienia.
Teraz: pytanie.
Czy ci ludzie powinni opowiadać światu wszystko co widzą i o czem wiedzą? Rzecz prosta, stosuje się to pytanie do tych z pomiędzy nich, którzy przemawiają głośno, których myśli i uczucia posiadają ostrza, budzące myśl i uczucie innych.
Przedewszystkiem zastrzec należy, że w ogromnej większości wypadków, manjakami oni nie są i tego, co jest na ziemi szczęściem, dobrem, pięknem, nie przeoczają. Tylko większą od innych posiadają skłonność i zdolność do odczuwania i przenikania dziedziny przeciwnej szczęściu, dobru i pięknu, a także więcej od innych rażeni są nierównomiernością dwu tych dziedzin i tem, co wobec ograniczoności ludzkich pojęć jest niesprawiedliwością, a co prędzej lub później, ale stale, przez cierpienie, zło i brzydotę kaleczy albo i kruszy dobro, piękno i szczęście. Nie należy więc zapatrywać się na nich jak na jednookich, ale raczej jak na owych lekarzy specjalistów, którzy, znając dobrze cały organizm człowieka, jedną część jego wystudjowali najpilniej i do wyjaśnienia jej właściwości zdolności szczególnej nabyli.
Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.
— 44 —