Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.
— 57 —

u kolebki narodu, z nim razem mową niewyraźną, dziecięcą zaledwie bełkocąc, brzmiało dumnie i górnie, przemawiało mądrze w dniach jego potęgi i chwały, wołało o ratunek, szukało ratunków, gdy nad otchłanią stanął, a gdy pogrążył się w otchłani śpiewało mu pieśni męstwa, miłości, nadziei i teraz, gdy jeszcze przebywa w otchłani, samem życiem swem świadczy o jego życiu i w samej hańbie jego będąc mu chwałą, dla słabości i bólów jest siłą i ukojeniem.
Mowa ta i to piśmiennictwo przeszły przez Piastów, Jagiellonów, Wazów, przez Grünwald, Hołd pruski, Chocim i triumf Połocki, przez Statut Wiślicki i dzień 3-go Maja, przez Kościuszkowską przysięgę na Rynku krakowskim, Napoleońskie legjony, dni Listopadowej i dni Styczniowej burzy, — przeszły one przez Reja, Kochanowskiego, Górnickiego, Skargę, Potockiego, Morsztyna, Krasickiego, Fredrę, Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Kraszewskiego, Kremera i niezliczonych towarzyszy ich w myśli, sztuce i pracy, — przeszły one, ta mowa i to piśmiennictwo, przez wszystkie chwały, przez wszystkie upadki, przez wszystkie huragany, ciosy, nadzieje zwodne, cierpienia bezbrzeżne narodu i jak niegdyś nad kolebką stoją dziś nad grobowym kamieniem narodu, mówiąc o nim jak Chrystus o złożonej w trumnie dzieweczce: »nie umarła, tylko śpi!«.