Nie wiedzieć skąd powstały i nie wiedzieć z jakich pierwiastków i dla jakich ostatecznych celów dźwignęło się ich królestwo, ale czyste i wyniosłe, ze skrzydłami u ramion, pracując w niem one nieustannie, przędąc, tkając, na czarodziejskie rószczki swe zwijając promienie ideałów. Potem wychodzą na świat ludzki, cudowne przędziwa i tkaniny po nim rozciągają i to sprawiają, że nie jest on samem tylko piekłem lub samym śmietnikiem, lecz, choć powoli i z trudem, staje się polem uprawnem, ogrodem kwitnącym, czemś, po czem błądzą wprawdzie ciemności, lecz nad czem świeci nadzieja.
Stamtąd przybywa ona. Niepodobna powiedzieć, jakim sposobem, z jakich pierwiastków i dla jakich ostatecznych celów powstaje, ale stamtąd, z tajemniczego królestwa ducha przybywa i jest piękną, dobrą, dobroczynną wieszczką.
∗
∗ ∗ |
Nie przybywa nagle, nigdy nie zjawia się odrazu dorosła i dorodna. Rodzinną glebą jej jest duch ludzki i jak wszystko na ziemi ma ona porę spoczywania w rodzinnej swej glebie pod postacią ziarna, a potem kiełkowania, wzrastania i kwitnięcia.
Najciekawszy, bo na zawsze napewno w przyczynach swych nieodgadniony, jest moment, w którym pierwszy jej kiełek powłokę ziarna przedziera i na świat się ukazuje.
Ci, którzy aż do dna i do ostatniej nici materjalizować ludzkość usiłując, w oddziaływaniu na nią czynników tylko materjalnych szukają klucza, rozwiązującego