oko w oko z przyrodą, dźwigał z brzemion ludzkich dolę najciernistszą. Gruntem zaś, z którego najobficiej i najkonieczniej wytryskuje pieśń, są: przyroda i cierpienie.
Oto — jak ona powstała.
∗
∗ ∗ |
A teraz, co czyni?
Na wysokich punktach społecznych, znajdują się z biegiem czasu oczy bystrzejsze, słuchy czujniejsze, serca czulsze i głowy większe, pojemniejsze nad inne, które wpatrywać się zaczynają w żywe oblicze przyrody, w żywe głębie współczesnych dusz i losów, piją z nich żywe uczucia i opiewać je zaczynają mową żywą. Wtedy kiełek, na nizinach społecznych wyrosły, przeniesiony zostaje na rolę, już przez różne dobre wieszczki ludzkości uprawioną i szybko przechodzi w stany wzrastania, rozgałęziania się, rozkwitania i kwitnięcia.
W stanach tych będąc, co literatura czyni? Rzeźbi, maluje, śpiewa.
Że śpiewa, każdy to słyszeć i z łatwością pojąć może, bo śpiew to kombinacja, koordynacja i modulacja dźwięków, a słowo to dźwięk.
Lecz jakim sposobem można bez farb, pendzla, dłuta malować i rzeźbić, rzecz to nieco zawikłana i głęboko w tych procesach, którymi duch ludzki działa, osadzona. Na tę czynność dobrej wieszczki, potajemną i złożoną, rzut oka zbytecznym może nie będzie.
Otóż, w robocie poetyckiej, czy do poetyckiej przybliżonej, pierwszym początkiem jest — wizja. Poeta,