Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.
— 70 —

i wszystkiego, co na niej, przejmuje się nawskróś tęsknotą ku nieskończonej wielkości, leci w poszukiwaniu jej, ku niej i za nią we wszechświat, w zaświat, w przestworza, granic nie mające, do pierwszych przyczyn i ostatecznych końców wszystkiego, do Boga. Wtedy modli się, skarży, błaga, słaba i śmiertelna upada na twarz przed tem, co przepotężne i nieśmiertelne — poezja religijna.
Niekiedy myśl jej mad morzem życia ludzkiego stoi na wysokim cyplu zadumana i patrzy, jak fale morza przepływają, przemijają, uderzają się o ścianę skalną, u stóp jej konają i nikną, jak łona fal tych krótkotrwałych mętne są, zakrwawione, burzami wstrząsane, pianą napróżno szumną, znikomą oblane. Uderza w nią ten widok uczuciem przemijalności, uczuciem skazitelności wszystkiego co ludzkie. Ogarnia ją smutek niezgłębiony i żądza rzeczy wiecznych, czystych, takich, których nie mącą kurzawy ani łzy, które nie rozbijają się o skałę śmierci, nie kończą się — w pustce. Wtedy poezja filozoficzna, jak roztęskniona Psyche zniknionego Erosa, po wszystkich drogach i rozłogach świata szukać poczyna złotego klucza, który zagadki bytu rozwiązuje, przyczyny i cele jego odsłania. Czy znajduje lub kiedykolwiek znajdzie? Pytanie. Lecz w poszukiwaniu natrafia na mnóstwo świateł, pociech i piękności.
Niekiedy, wizje i wzruszenia, siła odgadywania i siła uczucia, tak myśl jej zaostrzają, że przebija zasłonę czasu i ukazuje za nią to, co jest, choć jeszcze się nie stało, co jest w stanie stawania się, które ona jedna wyczuwa i spostrzega. Wówczas poezja wieszcza wywróża dalekie przyszłości; natchnione przez nią usta,