Ta strona została uwierzytelniona.
160
ELIZA ORZESZKOWA
przejść je w całej długości, posiedzieć chwilę w tem morzu zieleni, falującem takiemi cudnemi światłami i cieniami! Ale nie przestała uczuwać trwogi. Stanęła przed altanką, wahając się, niepewna.
— A jeżeli spotkamy...
— Kogo?
— Księcia!
Przyjemski zaśmiał się znowu tak głośno, jak śmiejącym się nigdy jeszcze go nie słyszała.
— Niema go w domu, wyszedł jednocześnie ze mną... — upewniał.
— A możeby lepiej w altance?
Ale on zaczął prosić:
— Proszę pani... Pani pewno ma oddawna chęć znajdowania się w tym ogrodzie, a dla mnie spełnienie chęci pani będzie szczęściem. Pani prosiła gwiazdy spa-